W ostatnich tygodniach media obiegła informacja, że znana aktorka, Anna Powierza, z powodu choroby gwałtownie zaczęła przybierać na wadze. Aby nie opierać się na plotkach, postanowiliśmy zapytać u źródła, co zmieniło się w ostatnim czasie w życiu aktorki.
Od pewnego czasu w mediach pojawiają się informacje o tym, jak bardzo pojawienie się córki zmieniło Pani życie. Czy narodziny Helenki faktycznie wywróciły Pani życie do góry nogami?
I tak, i nie. Helenka wpasowała się do mojego życia w taki sposób, jakby była z nami od zawsze. Nie wyobrażam sobie, nie umiem przypomnieć nawet, jak to było, gdy jej nie było… Z drugiej strony, nie ukrywam, długie kąpiele lub inne przyjemności tylko dla siebie, stały się rzadkim luksusem. Czas, a raczej jego brak, to największy problem. Praca, obowiązki domowe – musiałam się nauczyć organizować od nowa, aby móc jak najwięcej czasu być z córką.
Czy mając małe dziecko, żyje Pani inaczej niż przedtem?
Nie do końca. Bardzo aktywnie żyłam i żyję tak cały czas. Pracuję, udało mi się skończyć studia, mam nawet czas na moje hobby i regularnie jeżdżę konno. Zmieniło się to, że jeśli idę do fryzjera czy kosmetyczki, Helenka idzie tam ze mną. Póki co, jest bardzo grzeczna i nie sprawia problemów. Helenka w ogóle dużo ze mną podróżuje, czasem towarzyszy mi nawet w pracy.
Ma Pani teraz duże problemy ze zdrowiem…
Nie zaprzeczę – mam bardzo poważne problemy z tarczycą i póki co, nie za bardzo sobie z nimi radzę. Jest to dla mnie ogromny problem. Skoki nastrojów, osłabienie, brak koncentracji… To tylko szczyt góry lodowej i problemów, z którymi muszę się zmagać na co dzień.
A co z wagą? Ostatnio w portalach i czasopismach plotkarskich można było przeczytać, że bardzo Pani tyje, a w ostatnim miesiącu przybyło Pani aż siedem kilo!
Jest zupełnie odwrotnie. Przytyłam bardzo, i owszem, ale jeszcze w ciąży. Przybieranie na wadze, to – szczęśliwie dla mnie! – jeden z nielicznych efektów tarczycy, który udało się opanować. Pomimo tego, że nie mam najlepszych wyników badań, chudnę, a lekarze nie mogą się nadziwić, jak to jest możliwe. Mówią mi, że w tym stanie tyje się niemalże od szklanki wody, więc ja, panując nad swoją wagą, wzbudzam niejaką sensację. To, że wreszcie chudnę, ogromnie podniosło mnie na duchu. Przez wiele miesięcy aktywnie uprawiałam sporty, przestrzegałam zaleceń dietetyka i… nic się nie działo. Mimo ogromnego wysiłku, waga stała w miejscu. To, że udało mi się to wreszcie przewalczyć, uratowało mnie przed poważną depresją!
Dieta i sport nie odnosiły efektu? Co w takim razie pomogło?
Dobrzy ludzie! Nie żartuję. W najgorszym dla mnie momencie, gdy już sama nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić, by było lepiej, dostałam propozycję, aby przetestować platformę do terapii dynamicznej. Ludzie, którzy pokazali mi Flabelosa przekonywali, że w niesłychany sposób poprawia zdrowie i ma nawet certyfikat urządzenia medycznego, co było oczywiście ciekawe. Jednocześnie też, i nie ukrywam, że to głównie przykuło moją uwagę, powiedzieli, że działa odchudzająco.
Ale na ćwiczenia trzeba mieć czas!
No właśnie! Ale okazało się, że Flabelosa używa się – uwaga – jedynie dziesięć minut dziennie! Nie wierzę w cuda. Ale w tamtym momencie nie miałam nic do stracenia. Dziesięć minut to niewiele, nic mi nie szkodziło spróbować. Ryzykowałam jedynie tym, że nic się nie zmieni. Bardzo sceptycznie, ale w końcu zgodziłam się na testy. Już po miesiącu waga zaczęła spadać, a jeszcze bardziej zaczęły spadać centymetry!
Wróćmy jednak do pani kariery. Czy swoją przyszłość wiąże Pani z filmem, czy może chciałaby Pani spróbować czegoś innego?
Jak najbardziej, i z filmem, i z telewizją. Póki nie wrócę do rozmiaru 36, mam małą śmiałość do szukania nowych ról, bo w tym zawodzie wygląd jest kluczowy. Teraz, na szczęście, wiem, że nie jest to marzenie ściętej głowy, ale fakt, który nastąpi za kilka miesięcy. W „Klanie” gram cały czas. Nie oznacza to, że nie próbuję nowych rzeczy. Właśnie poszerzyłam swoje kompetencje w trochę innym zawodzie. Zdobyłam dyplom logopedy i mam coraz więcej pacjentów, którym pomagam nauczyć się dobrze mówić.
Dziękujemy za rozmowę i życzymy realizacji planów.
Link do strony artykułu: https://wwww.wirtualnemedia.pl/centrum-prasowe/artykul/rozmowa-z-anna-powierza-tycie-mam-juz-za-soba